19 lutego 2016

Historia na uszko a nawet na dwa

 
- Zmiany, zmiany, zmiany - myślę sobie oglądając aluminiową stolarkę, śmiałe kolory i podwieszane sufity pełne halogenowych lamp. Niech kto mówi co chce ale zmiana na lepsze jest wyraźnie widoczna. No choćby po tych detalach wyposażenia wnętrz, sal zabiegowych i recepcji.
Miało być rejestracji ale współczesne izby przyjęć stają się nowoczesne i eleganckie niczym recepcja Hiltona. Bogaty czuje się tu jak u siebie, biedny staje się jeszcze biedniejszy, a przez to bardziej spolegliwy i zgodny na proponowane warunki leczenia.
Termin badania? Komputery bez wstrętu i mrugnięcia ekranem rejestrują klientów, o przepraszam, pacjentów na badania za rok, dwa lub trzy.
- Za trzy lata na jedenastą trzydzieści, może być?
- A skąd ja wiem co będę robić za trzy lata przed południem ? – zdaje się mówić zbolała emerytka, ale nie tracąc rezonu uśmiecha się tylko.
- Czy ona tego dożyje ? - chciałem krzyknąć w kierunku pielęgniarki ale uśmiecham się tylko i milczę jak inni.
Życzę jej zdrowia bo cierpliwość przychodzi z wiekiem, albo z emerytura z ZUS-u.
No chyba, że biedaczka dostanie ataku, złamie coś lub zasłabnie na ulicy, wtedy zajmie się nią zespół szybkiego reagowania czyli Pogotowie Ratunkowe. Cały zespół z lekarzem lub ratownikiem medycznym na czele.
Zwożą takich do izby przyjęć i wprowadzają do gabinetu bez kolejki, ku przerażeniu tych co teraz siedzą w kolejce, a przedtem dzielnie dreptali pod zamkniętym jeszcze okienkiem od szóstej rano.
Tak więc po jednej stronie niskiej barierki czekają nieszczęśnicy z osobami towarzyszącymi, a po drugiej lekarze i pielęgniarki. Barierka w sposób wyraźny rozgranicza prawa, obowiązki i kompetencje.
Jeżeli pojawia się kolejka przywiezionych przez Pogotowie, lekarze podejmują już pierwsze działania na korytarzu przed samym wejściem do ambulatorium.
Wychodzi na to, że zapał nadal jest a słabe są jedynie możliwości techniczne.
Nie ma co wytykać tylko szpitali, przecież w kościołach z okazji świat też dokłada się konfesjonałów, żeby w miarę sprawnie przyjąć tych którzy chcą ukoić duszę. Nawet w przejściu czy pod wejściem na chór rezyduje śmiało rezyduje księżulo gotowy wysłuchać się w twój wkład w temat wierności w małżeństwie.
Dlaczego akurat przyszło mi do głowy porównanie szpitala do kościoła?
Bo z powodu stawianych naprędce konfesjonałów, niechcący można usłyszeć czy sąsiad z drugiego końca wsi zdradza żonę? Czy jego żona zaś uważa za grzech to czego on od niej mąż oczekuje w sypialni ? I takie tam, kto komu zaorał a kto bluzga od samego rana.
Będąc niechcący świadkiem takich rozważań, ewakuowałem się natychmiast na drugi koniec małego, drewnianego kościółka.
No to temat dla inspektora od ochrony danych osobowych, choć jak to mi powiedziała znajoma – niech się wstydzi ten co podsłuchuje.
No wstydzę się ale na boga, nie zrobiłem tego celowo, byłem tylko mimowolnym świadkiem i zaraz uciekłem pod sam główny ołtarz.
Właśnie pogotowie przywiozło faceta w wieku około czterdziestu lat.
Człowiek wyraźnie spłoszony i jakby zaskoczony całą sytuacją. Po krótkiej wymianie zdań z załogą karetki, prowadząca wpis pielęgniarka wezwała kardiologa.
W tak zwanym międzyczasie na miejscu pojawili się członkowie rodziny, których po trosce wobec chorego można było zakwalifikować jako żonę i rodziców lub teściów wyżej wymienionego.
Lekarz tez pojawił bez zbędnej zwłoki i chłopakiem zajęto się natychmiast.
Ponieważ gabinet był zajęty a czas naglił, lekarz sprawdził ciśnienie i zaczął robić wywiad już na korytarzu.
- Czy ma pan problem z ciśnieniem? To znaczy czy cierpi pan na nadciśnienie?
- Tak to u mnie rodzinne czyli genetyczne Panie doktorze – odpowiedział pacjent
- Kiedy to się stało? Jak to się stało? - pytał tubalnym głosem.
Chory ograniczył się do podania tak zwanej przestrzeni czasowej.
- Czy był wysiłek?
- Tak był - odpowiedział cichutko chory.
- Czy to był mocny wysiłek - dalej tubalnym głosem pytał lekarz.
- Taaak był mocny.
- A co to za wysiłek ? Zapytał i zaraz ponaglił - No proszę Pana ja nie mam czasu na ceregiele.
- A...aaa, to był sex - padła cichutka ale doskonale słyszalna odpowiedź.
W tym momencie w całej izbie przyjęć zapadła cisza. Cisza tak wielka, że można by usłyszeć
muchę gdyby muchy porą zimową latały, albo „głos z Litwy” chociaż w tej chwili słowa Wieszcza nie były nikomu w głowie
- Co proszę ?
- No w czasie bzykana – chory jakby odzyskał pewność siebie po tym gdy wyrzucił z siebie to wyznanie.
- Z obcą osobą? - zapytał lekarz, ale było to pytanie nic nie wnoszące do sprawy. Być może jednak kardiolog musiał je zadać by być w zgodzie ze swoją klauzulą sumienia.
Klauzula jak klauzula ale czy w chwili pytania doktor miał sumienie?
Miał, bo sumienie jest jak prawda, a prawda jest jak dupa. Każdy ma własną.
Facet rozejrzał się po korytarzu i wobec siedzących i zainteresowanych wywiadem pacjentów postanowił uratować resztki swojej reputacji
- Nie, nie z kochanką, bzykałem się z własną, ślubną małżonką.
Panowie spojrzeli na Małżonkę z ciekawością czy może wręcz bezceremonialną lubieżnością.
Panie z nie ukrywana zazdrością i zaraz potem na swoich panów ale tym razem z wyraźnym politowaniem.
Niedobzykana małżonka nie wiedziała już, czy ma schować się pod wózkiem medycznym czy dumnie wyprężyć pierś, by udowodnić, że pomimo upływu lat nadal jest warta zawału a może nawet dwóch.
Panowie spoglądali na swoje żony z żalem, który zdawał się pytać - Dlaczego wy nie jesteście takie?
Dobrze, że wywiad się skończył i chory został wwieziony do ambulatorium, a chwile potem na oddział gdzie został hospitalizowany
Rodzina mogła opuścić izbę by zająć się chorym, a feralna małżonka w drodze na oddział wprost przeciskała się poprzez korytarz aż gęsty od fantazji pozostałych pacjentów.
Wkrótce wszystko wróciło do normy i odzyskało swoje proporcje.
Bardzo dobrze bo niektórzy nie mogli już dłużej powstrzymać śmiechu.
Nawet lekarz zespołu ratowniczego, gdy pakował swoje rzeczy, zadał pytanie siedzącej z boku pielęgniarce.
- Wiesz o czym myśli taki zawałowiec przed stosunkiem?
- Nie mam pojęcia
- Co pierwsze stanie.
Ponieważ izba miała dobrą akustykę, śmiech przeleciał przez najbliższe ławki oczekujących.
Śmiali się wszyscy z wyjątkiem chyba pacjentów kardiologii i pewnej Pani z objawami demencji, która zdążyła już zapomnieć na czym polega cud życia, skupiając się wyłącznie na obiecanym życiu wiecznym.

31 komentarzy:

  1. Zawsze (co prawda od niedawna, ale jednak) jak czytam Twoje wpisy, Antoni, to mam niezły ubaw. Ale taki szczery, serdeczny ubaw, a nie że ubaw po pachy, bo to by oznaczało, że nie szanuję cudzych zawałów - jakiekolwiek przyczyny by ich nie były he he he ;-). Na wesoło opisujesz rzeczywistość, przy czym nie brak Ci refleksji i trafnych wniosków. I bardzo mi się to podoba. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie
      Aż się zaczerwieniłem od tych komplementów
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Klik dobry:)
    Refleksyjna historia... Dobrze się czytało.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Prymitywnie uważam, że dla mężczyzny to nobilitująca śmierć. Natomiast zupełnie nie wiem, co o tym myślą panie. Czy to powód do dumy (i zazdrości innych kobiet), gdy można powiedzieć zgodnie z prawdą: "jestem rajcowna; dwóch moich mężów umarło na mnie"?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo co ludzi kręci?
      Wiadomo, prawie wszystko
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Vulpian, zlituj się!;-)))

      Usuń
  4. No i humor mi padł. Ilu jeszcze takich chamskich lekarzy po przychodniach się plącze? I jemu wydaje się, że jest dowcipny?
    Na samą myśl o katolickiej spowiedzi też jakoś mi niewyraźnie.
    link do rhythm and bluesa- znany standard
    https://www.youtube.com/watch?v=_HinurKxgWE

    OdpowiedzUsuń
  5. Typowe 'polskie' poczucie humoru, w dodatki lekarskie! Jakaż podnieta, bo ktoś się bzykał. Chłop bidny źle się czujący powiedział prawdę miast rzec: przenosiłem kredens. Byłoby smieszne, gdyby nie było załosne, ale ja ostatnio z lekarzami mam do czynienie i nie kochamy się za bardzo, wiec się nie dziwię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez chwilę ustawałem się w roli tego faceta. Miałem też kilka przemyślanych i złośliwych odpowiedzi

      Usuń
  6. Ależ z Ciebie Antoni bywalec miejsc szczególnych i wszędzie znajdujesz natchnienie. Ach te muzy, natchniuzy! Wszędzie , tam gdzie Ty. Hanula
    PS Mnie poczekalnia na Sorz-e doprowadza do szału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałbym żeby mi się coś zdarzyło w Ritzu na przykład albo na raucie w Ambasadzie.
      Póki co tylko SOR, szpital albo wiejski kościółek.
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. W środowiskach bogatych w kawior i Dom Perignon muzy nie gustują, coś za coś :)
      Pozdrawiam ,Hanula

      Usuń
  7. Ja myślałem, że ta przygoda, to była z obcą panią, bo to jednak emocje inne i ciśnienie może podskoczyć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że i własną żonę można kochać na zabój
      Pozdrawiam

      Usuń
  8. samo zycie chciałoby się powiedzieć... ale to w kontekście tego co napisałeś staje się żałosne.....
    no to jak się bzykać ? z holterem ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam holter nie przeszkadza, tylko wskazania będą zadziwające.
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Ja nie wierzę, że to się wydarzyło naprawdę. Antoni, powiedz, że to Twoja fantazja i fikcja literacka.

    OdpowiedzUsuń
  10. ha...ha Antoni, wątek jak wątek, ale rozwinięcie super. Pozdrawiam po pracowitym tygodniu, JerryW_54

    OdpowiedzUsuń
  11. Ano, nieważne co, byleby podniecało ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sex rządzi naszym życiem
      Nie wiem czy na szczęście czy niestety?
      Pozdrawiam

      Usuń
  12. Niech się cieszy jegomość... Mógł skończyć jak prezydent Faure... Choć można na to i z drugiej wejrzeć strony, że dziś pogotowie jednak szybciej dojeżdża...
    Kłaniam nisko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmierć w objęciach kochanki. Jakie to romantyczne dla czytających. Nieboszczykowi jest chyba wszystko jedno
      POzdrawiam

      Usuń
    2. Może i nawet w jakiej myśli ostatniej, że wolałby, iżby go takiego nie znaleziono i nie wynoszono... A już z pewnością nie sądzę, by partnerka tak chciała do historii, nawet tej malutkiej, familijnej, przechodzić...:)
      Kłaniam nisko:)

      Usuń
  13. Dobre! I bardzo ...ehm, prawdopodobne, a jakże!:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Do tej pory wiedziałam tylko, że prawdy są trzy...
    Ale, że prawda jest jak doopa to jest rewelacja. Zwłaszcza w kontekście prawd zewsząd atakujących. Zwłaszcza ostatnio...
    A doktór jak doktór - pacjent to już tylko trochę człowiek, bardziej- przypadek.

    OdpowiedzUsuń
  15. Nawet w szpitalu może się zdarzyć coś zabawnego, pomijając same choroby. Ale samo zdarzenie nie było by zabawne gdyby nie doskonale napisany tekst. pozdrawiam i "biegnę" czytać kolejne wpisy- nadrabiam zaległości.

    OdpowiedzUsuń